podoba ci się ten pomysł wspólnego wyjazdu?
- Jasne - błysnął uśmiechem chłopiec. - Na pewno będzie super. - Zawahał się lekko. - Czy dlatego masz taką minę, mamo? Bo się martwisz o mnie, o tę podróż i w ogóle? Lizzie uchwyciła się tego pretekstu. - Chyba tak. Troszeczkę. - Naprawdę nie ma powodu. Przecież tatuś wszystkim się zajmie. Uśmiechnęła się i odwróciła do kuchni. Przez chwilę próbowała sobie przypomnieć, kiedy zaczął nazywać ją „mamą" zamiast jak dawniej „mamusią". - Oczywiście. 18 Joanne w trakcie swojej ustawicznej walki o bezpieczeństwo Jak złożyć wypowiedzenie? Iriny regularnie rozważała różne opcje, zastanawiając się, czy jednak nie przeoczyła czegoś, co mogłoby uratować przyszłość jej i dziecka. Rozwód nie wchodził w rachubę, Tony oświadczył jasno i wyraźnie, że nigdy nie pozwoli im odejść. Joanne próbowała go przekonywać, że jest to dla niego najprostsze rozwiązanie: będzie miał ciszę i spokój, nie będzie musiał cierpieć z powodu niewdzięcznej córki czy żony. - Kuszące - przyznał. - Ale nie na tyle, żebym miał zre-zygnować z tego, co wybuliłem na was przez te wszystkie lata. - Nie jesteśmy inwestycją - oburzyła się Joanne. - A szkoda. Wtedy mógłbym na was zarobić i uzyskać coś w zamian. Zostawiła ten temat, oczywiście. Zawsze tak robiła, wiedząc, że każda wzmianka o rozstaniu niesie z sobą groźbę razów; Tony zwykle wyładowywał swój gniew na dziecku, traktując to także jako karę dla Joannę. - Czy Irina dobrze się ma? - spytała córkę Sandra Finch zaledwie w zeszłym tygodniu. - Świetnie - odrzekła Joanne, czując ściskanie w dołku. Ostatnio bała się gdziekolwiek wychodzić z córką, nawet na króciutką wizytę u matki. Irina, oczywiście, wcale się dobrze nie czuła. Po prostu więdła w oczach swej coraz bardziej przerażonej matki. Jak obraz, który niepociągnięty werniksem, traci stopniowo swe żywe kolory. - Ty naprawdę nie widzisz, co robisz? - zapytała kursy żeglarskie mazury Joannę męża dwa dni przed ową wizytą u Sandry. - Krzywdzisz nie tylko ją, także siebie samego. Siedzieli właśnie przy śniadaniu - ranek zawsze był najbezpieczniejszą porą dnia na tego rodzaju wymówki, gdyż Tony nie zdążył jeszcze nic wypić. - Pewnie, że widzę - przyznał beznamiętnie. Joanne nie wierzyła własnym uszom. - Myślisz, że nie wiem, jaki ze mnie potwór? - Więc... więc dlaczego... - Nic na to nie poradzę. Wstał i poszedł do pracy.