alarmowy.
Odetchnął głęboko, oderwał wzrok od Alli i spojrzał na swoją bratanicę. Erika rada była wyraźnie instrukcjom Alli. Nie mógł nie zauwaŜyć, co jego bratanica miała na sobie. Od dwóch dni, czyli od czasu przybycia Ałli, Erika miała porządnie uczesane włoski, ładnie, w dobrym guście, a wstąŜki dopasowane były do stroju, w jakim tego dnia występowała. Uprzytomnił sobie, Ŝe strój Eriki to jedna z wielu zmian, jakich Alli dokonała w ciągu siedemdziesięciu dwóch godzin. Wydawało się nawet, Ŝe jego bratanica częściej się uśmiecha. Jadła przygotowane domowym sposobem płatki owsiane - i Alli nie miała Ŝadnych problemów z jej karmieniem. Mark wyczuł zapach, jaki zawsze dobiegał z sypialni Alli. Kobiecy zapach. Ilekroć przechodził obok, zatrzymywał się przed jej drzwiami, przypominał sobie, Ŝe w tym domu jest... kobieta. Jakby musiał aŜ sobie przypominać. W Ŝadnym razie nie mógłby o tym zapomnieć. - Ta-ta! Scholz - kanclerz, który się waha. "Niemcy tracą reputację wiarygodnego sojusznika" Musiał się uśmiechnąć. Wyraz twarzy Alli świadczył tylko o tym, Ŝe zdziwiła się na jego widok. CzyŜby zapomniała, Ŝe on tu mieszka? - Dzień dobry - powiedział, wchodząc. - Dzień dobry. Myślałam, Ŝe odjechałeś - rzekła Alli, dziwnie nań patrząc. - Kiedy wstałam i wyjrzałam przez okno, zobaczyłam, jak twój wóz odjeŜdŜa. Skinął głową, rozumiejąc teraz jej zmieszanie. - John wziął moje auto, pojechał po zaopatrzenie. Jego jest w naprawie. Zmiana Karty Nauczyciela - Aha - mruknęła, skupiając ponownie uwagę na Erice. Zaczęła opowiadać, jaka to pyszna kaszka na nią czeka. Mark przemierzył kuchnię i cała uwaga bratanicy skupiła się na nim. Wyciągnęła ku niemu rączki, mówiąc: ta-ta. Uszczypnął małą w policzek i powiedział: - Nie, kochanie, ja jestem Mark. A Alli chce cię nakarmić, Ŝebyś była duŜa i silna jak twój tata. - Jest za mała na to, by pamiętać, kto jak się nazywa- rzekła Alli do siedzącego obok Marka. Spojrzał na nią. A ona nie odrywała wzroku od Eriki, jak gdyby chciała ją przed czymś uchronić. Nie miał pojęcia, co to wszystko znaczy. Stanęła przy zlewie. - Zabieram Erikę na spacer - rzuciła przez ramię. - A gdzie panie się wybierają? Rozejrzała się. Uśmiech rozjaśnił jej twarz. - Na zakupy. Samochodu. Myślałam, Ŝe dzisiaj się rozejrzę i kiedy jutro spotkam się z Jake’em, będę mniej więcej wiedziała, czego chcę. Skinął głową. - To dobra myśl - rzekł. - Jest jednak pewien problem. Uniosła brwi ze zdziwieniem. - Co takiego? - Rozmawiałem dziś rano z Jake’em o pewnej firmie. Powiedział, Ŝe do końca tygodnia wszystkiego się dowie. Wydaje mu się, Ŝe ktoś juŜ prowadzi kampanię, a jutro rano on i jego ludzie zbierają siły i oni przejmą dowodzenie.- Widząc jej zawiedzioną minę, dodał: Jaki jest klimat w Chorwacji? - Powiedziałem mu, Ŝe ty zrozumiesz, a skoro jutro rano jestem wolny, chętnie będę ci towarzyszył. - Ale ja myślałam... - Jeśli idzie o mnie, to doradzanie ci przy kupnie samochodu sprawi mi tylko przyjemność - nie omieszkał ją zapewnić. - Bo przecieŜ w dalszym ciągu jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - Tak, ale... - To juŜ ustalone. Pójdę jutro z tobą i nie pozwolę ci o nic się martwić. W porządku? Skinęła głową od niechcenia.