Kelsey weszła na piętro. Napełniła wannę i roze-
347 jrzała się, czy nie ma pianki albo soli kąpielowych. Nie znalazła nic takiego i właściwie się ucieszyła. Kobiece dodatki kąpielowe świadczyłyby o większej niż się do tego przyznał zażyłości Dane'a z Sheilą. Był jednak szampon, wlała więc trochę do wanny, żeby uzyskać pianę. Położyła się w wodzie, poczuł,a miłe ciepło, ale gdy zamknęła oczy, zobaczyła fotografię Sheili. Była pewna, że w kostnicy starali się zrobić jak najmniej szokujące zdjęcie, trudno jednak było wykadrować resztki krawata wokół szyi, które musiały tam pozostać do badania kryminalistycznego. Kelsey miała wrażenie, że w fotografii, poza kursy żeglarskie mazury oczywistym horrorem, tkwi coś zagadkowego. Ta myśl chodziła jej po głowie przez całe popołudnie, choć nie miała pojęcia, co to takiego. Dane zapukał delikatnie. - Zabieram na dół dziennik, żeby go przeczytać, dobrze? - Tak, oczywiście. CKE: Informacja o egzaminie ósmoklasisty przeprowadzanym od 24 do 26 maja 2022 r. - Jak się czujesz? - zapytał. - W porządku. Teraz przynajmniej wiemy. - Przynajmniej wiemy - powtórzył po chwili milczenia. Odszedł. Kelsey leżała w wannie, aż wystygła woda. Wtedy wyszła, znalazła w torbie czystą bieliznę i nałożyła ją, na to koszulkę Dane'a, która sięgała jej do połowy uda i z powodzeniem mogła zastąpić koszulę nocną. Położyła się. Chciała zasnąć, lecz uporczywie powracający obraz twarzy przyjaciółki nie pozwalał na to. 348 Usiadła. Dane zabrał dziennik, zostawił jednak wszystkie inne papiery. Może coś przegapiła. Znów zaczęła przeglądać kartki i świstki. Doszła do rysunku, który Sheila zrobiła już jako dorosła osoba. Potem do narysowanego w dzieciństwie. Rysunki były oczywiście marne. Sheila nigdy się tym nie interesowała, zawsze zdradzała niecierpliwość, gdy Kelsey chciała się zatrzymać, żeby coś naszkicować. Porównywała rysunki. Kobieca postać musiała być Sheilą. Świadczył o tym choćby mały pieprzyk na lewym policzku, zaznaczony na obydwu szkicach. Mężczyzna nie wydawał się jednak tą samą osobą. Na drugim rysunku był wyższy i potężniejszy. Nie gruby, a właśnie potężniejszy. Nachyliła się, żeby lepiej się przyjrzeć, i ten ruch sprawił, że trzymane na kolanach papiery rozsypały się, spadając na podłogę. Wstała, a potem uklękła na podłodze, część kartek wpadła bowiem pod łóżko. Gdy je zbierała, natrafiła na deskę, która się poruszyła. Najpierw pomyślała, że podłogę trzeba naprawić,